poniedziałek, 16 grudnia 2013

Prolog

W Avonlea mieszkała drobna osóbka imieniem Anna. Dziewczyna ta jest nie tylko najlepszą przyjaciółką Diany Barry, ulubienica Mateusza i wszystkich nauczycieli, ale również jest dziewczyną zakochaną w nijakim Gilbercie Blythe'u. Przybyła na Zielone Wzgórze w wieku lat jedenastu, a teraz ma lat czternaście. Anna jak na swój wiek jest bardzo dojrzałą dziewczynką. Te trzy lata temu przygarnęło ją do siebie rodzeństwo Maryla i Mateusz Cuthbert. W szkole dziewczyna ma same dobre oceny przez co jej opiekunowie są z niej bardzo zadowoleni. Ania nigdy nie polubiła się z Josie Pye. Dziewczyna z pozoru taka bezbronna i nieśmiała, ale mimo to kiedy chce potrafi ona zawalczyć o swoje. O swoją miłość, uczucia, marzenia czy nawet pragnienia.  Mimo to dziewczyna ta nie potrafi wyrażać swoich uczuć, nie potrafi powiedzieć co czuje. Wiele osób chciało zrozumieć tę drobną istotkę lecz nie każdym się udawało. Niektórzy poddawali się przy samym końcu, zaś innym się udawało wytrwać do samego końca. Żyła ona w swojej "Magicznej Krainie". Był to jej mały świat w którym pogrążała się praktycznie na co dzień. Znajdowała się tam łąka oświetlona milionem kolorowych kwiatów, a jeszcze większy blask dawało im słońce które oświetlało całą krainę. Na niebie widniała tęcza w siedmiu kolorach. Na łące mieszkały różne zwierzęta. Takie jak: owce, jelenie, króliki, lisy czy nawet wilki i niedźwiedzie. Wszystko i wszyscy żyli w zgodzie. Nikt nie miał żadnych problemów i było po prostu jak w bajce. Ale również bajki mają koniec. Wszystko ma swój koniec. Trzeba znów wrócić do rzeczywistości. Do zmartwień, smutków, ale nie zapominajmy też o przyjemnościach. Mimo to zazwyczaj więcej jest smutków. Ale dlaczego?. Tego nie wie nikt i najwyraźniej nikt nie ma zamiaru tego na razie z zrozumieć. Codzienność. Rzecz której nikt się nigdy nie pozbędzie. Każdy chce od niej uciec lecz nie ma wyjścia. Niektórzy uważają, że codziennością nie żyją lecz tak naprawdę są w wielkim błędzie. Oni żyją codziennością, nawet myśląc, że nią nie żyją. Tak naprawdę wystarczy jeden ruch, jedna osoba i jedno słowo które nie tylko zmieni twoje życie, ale również zostanie w pamięci. Tak mało, a może tyle zmienić. Na gorsze czy lepsze. Tego nikt nie wie. To zależy wyłącznie od niego.

***  

Dziewczyna którą zwą Dianą przechadzała się po łące obok swojego domu. Zamieszkiwała tam wiele lat. Uczęszczała do tej samej szkoły co Ania Shirley. Choć Ania nie przyznawała jej racji Diana uważała że Gilbert Blythe- jeden z najlepszych uczniów w ich klasie, jest przystojny i zainteresowany Anią mimo wyglądu i rudych włosów. Diana jest bardzo ułożona i podporządkuję się matce. W przeciwieństwie do Ani nie sprawia kłopotów. W pewnym momencie musiała się rozstać ze swoją przyjaciółką ale przysięgły sobie na wszystko że nigdy nie zapomną o sobie dopóki istnieję słońce i księżyc. Czasem chciałaby się zamknąć w swoim świecie i przeczekać burzę zranionych uczuć, niespełnionych marzeń i szalejących na zewnątrz pragnień. Gdy musiała pożegnać Anię cierpiała niczym ptak zamknięty w klatce, bez wolności. Diana miała również swój świat. Nieraz było smutno, nieraz wesoło- ale nigdy nie było idealnie. Zawsze gdzieś tam na końcu tej wyobraźni kryła się ciemność cierpienia albo smutku. Gdy poznała Anię wyobraźnia była pełna kolorów i szczęścia. Doznała smaku życia. Miała kogoś bliskiego- swoją bratnią duszę. Diana lubiła wyobrażać sobie jak spełnia marzenia, i odnajduję prawdziwą siebie. Mimo krępej figury Ania zaakceptowała Dianę taką jaką jest. Diana nie chciała w sobie nic zmieniać, ale mimo tego chciała odnaleźć prawdziwą Dianę. Tą Dianę która jest głęboko w środku. Blask, światło- to coś pięknego. To kryła Diana w sercu. Przyjaźń Diany z Anią pomogła jej otworzyć się bardziej na świat. Diana dzięki temu zyskała ambicje i jakiekolwiek marzenia. Dziewczyna zachowała w sobie dobre maniery i dyscyplinę. Była również troskliwa i opiekuńcza. W każdej niemiłej i nieprzyjemnej sytuacji Diana pomagała Ani i bardzo ją w tym wspierała. Ta istota o pięknych czarnych lśniących włosach miała dobre serce i dobrą duszę. Była bardzo wierna przyjaźni, szlachetna i życzliwa dla innych osób. Anię i Dianę połączyła tak głęboka przyjaźń że dziewczyny robiły wszystko razem i były nierozłączne. Gdy ktoś je zranił, albo pogrążył w żalu one wiedziały że nie muszą wpadać w "otchłań rozpaczy" bo mają siebie. Razem pokonałyby każdą przeszkodę która stanęła by im na drodze. Były niezniszczalne a więź jaka ich łączyła była tak silna której nikt nie potrafił rozciąć ani rozerwać w jakikolwiek sposób.

***

"Zaskocz mnie biciem serca, a zaskoczę Cię melodią która do niego pasuje". Chłopak zamknął zeszyt jednocześnie kończąc pisanie. Aktualnie przebywał na plaży mimo, iż był wieczór. Myślał jak by tu zaprosić gdzieś Anię, ale jednocześnie nie wiedząc, że to on. Wiedział, że kiedy dziewczyna dowie się, że ma właśnie z nim iść na spotkanie nie przyszła by. Mimo, iż tyle razy ją przepraszał ta nigdy mu nie wybaczyła, żywiła do niego uraz. Była to ogromna rana którą nie wiedział jak można ją zamknąć. Chciał przynajmniej, aby zostali przyjaciółmi lecz wiedział, że Anna Shirley jest uparta jak i pamiętliwa. Ale właśnie za to ją kochał. Kochał. Nie wiele osób wie co oznacza słowo kochać. Jedni mylili miłość z zauroczeniem, drudzy w nią nie wierzyli, a trzeci naprawdę wiedzieli co oznacza to słowo i kochali na prawdę,a nie na chwile która i tak skończy się szybciej niż kto kol wiek zdąży pstryknąć palcem. Słowo kochać używa tak naprawdę każdy lecz większość tych osób nie zna jego znaczenia. Jeszcze te trzy lata temu kiedy poznał Annę nie myślał, iż mógł by się tak w kim zakochać. Ale teraz wiedział, ze nie mógł się tak zakochać, gdyż czeka na nią. Na swoją miłość. Ale po co? Zakochał się w dziewczynie która nie dość, ze go nienawidzi to na dodatek nigdy się w nim nie zakocha. Ma tyle adoratorek lecz musiał zakochać się w niej. Ale te wszystkie adoratorki nie są tak niezwykłe jak Ania. Zastanawiał się co było by, gdyby Maryla i Mateusz nie przygarnęli Anii. Co było by, gdyby Ania nie trafiła do sierocińca , a jej rodzice jeszcze żyli. Zapewne wtedy nie poznali by się, ona nie rozbiła mu tej tabliczki na głowie, on by się w niej nie zakochał i nie siedział by tu. Doskonale pamiętał kiedy Ania doszła do klasy pamiętał nawet, że kiedy przyszła na przyjęcie do Barrych ona i Diana wzięły udział w konkursie i wygrały. Musiał się dowiedzieć czy Anna Shirley czuje coś do niego, a jedyną osobą która mogła to załatwić jest Diana Barry. Wstał i zaczął kierować się w kierunku nie tylko Zielonego wzgórza, ale również swojego domu. Tak Gilbert Blythe mieszkał niedaleko Anny Shirley.


***    
Pewien chłopak spoglądał na powiewającą łąkę przez wiatr. Myślał. Co by tu zrobić? Co zrobić żeby ona go zauważyła choć raz? Cza­sami żeby od­na­leźć tę szczęśliwą miłość, trze­ba przejść przez kil­ka nieuda­nych- pomyślał. Ale nie był w błędzie. Miał pewność że to ta jedyna. Że to z nią chcę być do końca swojego życia. Czuł w głębi serca, że są dla siebie stworzeni. Ten dzień w którym się spotkali był wyjątkowy. Całe dnie i noce nie spał- bo myślał o niej. Wiele razy wyobrażał że kiedyś spotkają się ich oczy i usta. Śnił jak śpiewa dla niej na gitarze- była to cudowna piosenka o miłości. Chciał jej powiedzieć całą prawdę, ale nie miał odwagi. Bał się, że mógłby coś zepsuć. Dopóki się kolegowali wszystko było dobrze. Nie chciał żeby coś się miedzy nimi zmieniło. Jego wszystkie myśli rozpłynęły się w powietrze i wtedy nie miał już żadnych wątpliwości. Wtedy w jego głowie pojawił się obraz- razem trzymali się za ręce. Nagle wybuchła burza, rozstali się. Właśnie tego bał się Fred. Porażki i odrzucenia z jej strony. Nie chciał usłyszeć "Przykro mi Fred, ale nie pasujemy do siebie". Chłopak tego się obawiał. Wtedy znowu pojawiły się zwątpienia. Miał mętlik w głowie. Był pewny swojej decyzji, ale coś go powstrzymywało przed ujawnieniem jej prawdy. Jak się kogoś kocha, walczy się do końca- pomyślał znowu. Nie poddawał się. Czekał na tą chwilę, na ten moment gdzie będzie mógł powiedzieć "Diano, Kocham cię". Bał się że takiej chwili nie będzie bo nie był gotowy by wypowiedzieć te słowa. Gdyby to było takie łatwe dawno by to zrobił. Zabrakło mu odwagi i wiary. Fred nie wierzył, że uda mu się osiągnąć tak wysoki cel.
Wiedział, że Diana coś podejrzewa, ale nie chciał żeby ktokolwiek się dowiedział, że on się w niej zakochał. Miał poczucie, że to wszystko to tylko jakiś sen.Wątpliwości i miłość do Diany. Czy to była rzeczywistość? Tego nie wiedział. Zamknął oczy i znowu je otworzył- to prawdziwy świat. Nic mu się nie śniło. Wszystko o czym myślał było prawdą. Spojrzał chwilę na niebo, wyobraził sobie jak siedzą na łące i patrzą sobie głęboko w oczy. Gdy już się ocknął wiedział co powinien zrobić- pójść do niej do domu i wyznać jej miłość. Uważał, że to właściwa droga. 

Ania- Pedałcio
Diana- Tini
Gilbert- Pedałcio
Fred- Tini




//Vilu & ~TiniVerdas~


3 komentarze:

  1. Powiem szczerze ,że jestem pozytywnie zaskoczona na prawdę ! Chcę więcej takich rozdziałów +dodaję do obserwowanych .

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuuuupppppccccciiiiiio

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ;) Świetny prolog, jestem ciekawa dalszej części ;)
    Mogłabyś mnie poinformowac o 1-szym rozdziale?
    http://violettadisneypoland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń