niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 1

Ania
Lekkie promienie słoneczne przedzierały się przez moją różowo-białą firankę w pionowe paski. Na dworze aktualnie panowała zima. Białe płatki śniegu spadające ku dole, lekkie promyki odbijające się od zamarzniętych jezior. Wszystko wyglądało.. cudownie. Tak. Cudownie to idealne określenie dla tego typu krajobrazów. Wszystko się ze sobą idealnie komponowało. Wstałam z pod mojej pościeli i stanęłam na swoim miękkim, białym dywaniku, który znajdował się na ciemno brązowych panelach. Cały pokój był w różowo-białych barwach. W lewym rogu pokoju znajdowała się toaletka, a obok niej komoda na której widniały zdjęcia: Mateusza, Maryli, jej i Diany. Założyłam na swoje bose nogi kapcie w króliki i podeszłam do okna podziwiać wspaniały widok za nim. Dobrze, iż dziś jest sobota i nie trzeba iść do szkoły. Można podziwiać widoki za oknem, marzyć, czytać. Jest na prawdę bardzo dużo rzeczy którymi możemy "zabijać" czas w wolnych chwilach. Postanowiłam zejść na dół na śniadanie lecz mojemu zdziwieniu nie było w domu żywej duszy. Pomyślała, że pewnie gdzieś pojechali i sama postanowiłam zrobić sobie śniadanie,a, że nie byłam zbyt dobra w gotowaniu zrobiłam sobie zwykłą jajecznice i kakao. Kiedy zjadłam postanowiłam ruszyć do swojego pokoju i iść się ubrałam się i wybiegłam z domu. Ruszyłam na most który jest w środku lasu. Cały kraj obraz wygląda pięknie. Zwłaszcza teraz gdy jest wszędzie biało. Zima jest cudowną porą roku. Mimo, iż nie jest ciepło jak we wiosnę czy lato to i tak jest cudownie.Naprawdę wiele osób nie dostrzega uroków, a właśnie Ci nie wiedzą co tracą. Nie lubią jej bo co? Jest zimno i nie można nosić koturnów. Według mnie jest to bardzo dziecinne zachowanie, ponieważ zamiast cieszyć się chwilą oni marudzą, iż im jest zimno i nie będą siedzieć na dworze. Nagle usłyszałam, że ktoś tu idzie więc postanowiłam się odwrócić.
-Gilbert...


Diana
Musisz mu powiedzieć co czujesz- rozmyślałam. Fred jest dla mnie wyjątkowy, i mam pewność że gdzieś tam w środku na mnie czeka. Wyrzuciłam z siebie tą myśl że kiedykolwiek byśmy mogli być razem. W końcu życie to nie sen. Zapaliłam lampkę i odłożyłam pamiętnik pod łóżko. W tym pamiętniku kryłam moje wszystkie złote myśli. Przelewałam na kartkę swoje uczucia. Spojrzałam na chwilę przez okno. Na trawie śnieg zostawił ślad. Westchnęłam. Wygramoliłam się z kołdry, i stanęłam na dywanie. Nie lubię zimy- szepnęłam. Od ostatnich tygodni był mróz, i rzadko wychodziłam z domu- oprócz chodzenia do szkoły. Wszystko było zamarznięte. I każde drzewo było pokryte śniegiem. A ja nadal myślałam o jednym. O Fredzie. Ubrałam się i patrzałam na promieniujące słońce. Jedyne co mi wpadło to spotkanie się z Anią. Musiałam z nią poważnie porozmawiać. Byłam świadkiem wielu sytuacji o których Ania musiała wiedzieć. Zeszłam po schodach na dół- do kuchni. Mama przygotowywała mi kanapki z serem. Byłam w dzieciństwie zbyt rozpieszczana, i w tym wieku umiałam robić tylko jajecznicę i płatki z mlekiem. Mama zdziwiła się widząc że ubieram baletki w zimę. Ale dla mnie to żadna różnica co mam na sobie. Wybiegłam z domu i lekkim truchtem kroczyłam w stronę mostu gdzie najczęściej była Ania. Rozglądałam się w prawo i lewo. Gdy już byłam parę metrów od mostu zauważyłam dwie sylwetki. Od razu rozpoznałam Anię i Gilberta. Ciekawe o czym tak intensywnie rozmawiają- pomyślałam. Cofnęłam się o kilka kroków i schowałam za drzewo. W każdym razie nie podsłuchiwałam, tylko chciałam się dowiedzieć o czym rozmawiają. Zbliżyłam się do nich jeszcze bardziej, jednocześnie chowając za inne drzewo. Ania odwróciła się w moją stronę. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Ciekawe co teraz zrobi- pomyślałam. Skurczyłam się i na szczęście nie zwróciła uwagi. Nadal rozmawiała z Gilbertem. Próbowałam jakoś się wymknąć bez zauważenia, ale spotkał mnie pech.
- Diana co ty tutaj robisz?- zapytała Ania z niedowierzaniem, a ja powoli odwracałam się w jej stronę.

Ruby
Jak co dzień wstałam i zeszłam na dół gdzie panowała miła atmosfera. Rodzice siedzieli razem na skórzanej kanapie koloru jasnego brązu przy kominku, moje trzy starsze siostry siedziały przy stole i popijały gorące kakao. Dziś postanowiłam, że nie ubiorę się lecz spędzę dzień w domu w piżamie. Spodobał mi się ten pomysł więc postanowiłam go zrealizować. Wiedziałam, że rodzice mi pozwolą, ponieważ nie idziemy dziś do szkoły. Moją jedyną przyjaciółką jest Josie. Wiele razy próbowałam od niej odejść, ale bezskuteczne zazwyczaj tchórzyłam i wymyślałam jakieś bzdury na poczekaniu. Bardzo dobrze dogaduje się z Dianą i Anią. Muszę non stop słuchać jak Josie ględzi o Gilbercie. Prawda przystojny jest. Nawet bardzo, ale żeby tak cały czas gadać o jednym i tym samym. Przecież wiadomo, że Gilbert nie spojrzy nawet na Josie, ponieważ ona go nie interesuje. Niestety Josie nie rozumie tego i nadal trzyma się tego, iż Gil kocha ją, lecz się do tego nie chce przyznać. Nie mogę się doczekać poniedziałku, ponieważ właśnie wtedy mamy klasową wigilię. Ja wylosowałam Josie. A z tego co mi właśnie od niej wiadomo Gilbert i Ania wylosowali siebie. Ania chyba nie jest zadowolona z tego, ponieważ nadal żywi uraz do Gilberta za to co jej zrobił te trzy lata temu. Nasz stary nauczyciel odszedł z tej posady. Nikt nie wie dlaczego. niektórzy uważają, że dlatego, iż rada dowiedziała się o nim i Prissy, a drudzy uważają, że po prostu już nie chciał nas nauczać. Ja osobiście należę do tej pierwszej grupy. Bardzo dobrze, że ta głupia Andrews nie jest już w naszej szkole tylko gdzieś daleko. Nadal nie wiem jak ona dostała się do Quenn's z takim literowaniem. Ale oczywiście po prostu chciała więcej czasu spędzić z naszym nauczycielem. Według mnie jest to żałosne związywać się ze swoim nauczycielem. Ale to nie jest moje życie i nie będę (jak i nie powinnam) się do niego wtrącać. Nie jestem taka jak Josie i muszę we wszystko wtykać swój nos. Nigdy nie zrozumiem ani samej siebie, ani nikogo innego. To jest w stu procentach pewne.     
 Josie
Dlaczego nic nie może być tak jak bym chciała? Dlaczego wszystko jest na odwrót? Czuję coś do Gilberta i jestem pewna, że on odwzajemnia te uczucia. Ale Ania nam we wszystkim przeszkadza. To wyłącznie przez nią Gil się ode mnie oddalił i po prostu odszedł. Planuję jakąś zemstę na nich, ale nadal rozmyślam jakby ich skłócić. Mętlik mam w głowie. Bo mimo iż Gil nie jest ze mną cieszę się , że jest szczęśliwy z kimś kogo kocha. Ale nadal uważam, że Gilbert pomylił się co do Ani. Powinni się rozstać, i ja się o to postaram. Za żadne skarby nie pozwolę aby zawarli małżeństwo. Leżąc w łóżku nadal o tym myślę. To nie daję mi spokoju. Postanowiłam wysłać list do Ani, że nie mam skrupułów do tego aby odebrać jej Gilberta. Zaczęłam nieustannie pisać. Pisałam ze złością i ze wściekłością. 
(...) Nigdy nie odbierzesz mi Gilberta.. Czuję, że jestem mu przeznaczony. Nikt nie przeszkodzi mi w jego miłości. Jeszcze kiedyś między wami coś się popsuje, a on przyjdzie i wyżali się mnie. Jeśli się mylę (co jest mało prawdopodobne) to trudno mi będzie w to uwierzyć. (...)
Postanowiłam, spędzić ten dzień z Ruby. Mam nadzieję, że siedzi w domu, bo potrzebuję tej rozmowy. Nikt nigdy mnie nie kochał. Potrzebuję miłości Gilberta. Ostatnio rozmawiałam z nim, i rozmowa była bardzo udana. Ubrałam się i zajrzałam do szafki. Założyłam skromne kozaki i ruszyłam do przodu- nie wiedząc gdzie idę. Chciałam ujrzeć jakieś niesamowite miejsce w którym będę mogła spędzać czas i gdzie wszystkie moje smutki odejdą. W tym czasie potrzebowałam takiego miejsca. Gdzie mogłabym obmyślić swoje zachowanie, i odnaleźć siebie. Może ja wcale nie jestem taka złośliwa? Tylko brakuje mi mobilizacji i wsparcia. W każdym razie nie jestem z natury niemiła- czuje to. Przechodząc przez dom Ruby, zawahałam się czy zadzwonić czy nie. Jednak nie. Szłam prosto bo chciałam odnaleźć to miejsce na Ziemi. Stanęłam przed małym strumykiem. Z myślą, że Ania odebrała mi Gila wściekłość zaczęła wzrastać. Nigdy się z tym nie pogodzę i na pewno się zemszczę. 
Fred
Otworzyłem oczy. Ledwo. Myślałem tylko o tym jak wspomóc swoją odwagę. Od lat chciałem był chłopakiem Diany, ale za każdym razem tchórzyłem i wszystko przepadło. Teraz jedynie koleguje się z Dianą, i chciałbym zacząć od nowa. W końcu jestem facetem. Odwaga to jest to co powinien mieć prawdziwy mężczyzna. A Diana takiego chłopaka potrzebuje. Wybrałem odpowiednie ciuchy na wyjście z domu. Wszedłem do łazienki i nałożyłem żel na włosy. Chciałem zrobić jakieś wrażenie na Dianie. Gdy już skończyłem otworzyłem lodówkę- była pusta. Zapomniałem, że mama w ostatnich dniach ma sporo pracy i nie ma czasu na pójście na zakupy. Postanowiłem nie jeść. Nic ani nikt nie przeszkodzi mnie przed zaproszeniem Diany na kolacje. Jedno mnie przygnębiło. Że dopiero za parę lat będziemy mogli ślubować miłość, wierność i to że zostaniemy ze sobą do końca swojego życia. Bym chciał żeby to zaczęło się trochę wcześniej. Ja będę czekać 2 lata ale ona dłużej. Nie myśląc o tym, szedłem w stronę domu Diany. Zadzwoniłem ale nikt mi nie otworzył. Po próbach otworzyła mi mama Diany. Staliśmy przez dłuższą chwilę w ciszy. Nie wiedziałem jak zacząć tą rozmowę. W końcu ubiegałem się o spotkanie z jej córką.
- Jest może Diana?- zapytałem się z nadzieją na jakąkolwiek odpowiedź.
- W tej chwili jej nie ma. Wyszła- mama Diany zamknęła mi drzwi przed nosem.
Wiem, że chcę chronić swoją córkę, ale jak się kogoś kocha nie rezygnuje się tak łatwo. Trochę byłem rozczarowany, tym że będę musiał poczekać na Dianę. Ale trudno było mi się pogodzić, że będę musiał poczekać za nami. Za jej miłością. Zamknąłem furtkę od domu i usiadłem na ławce. Czułem jeszcze większe rozczarowanie. Trzymałem w ręku kwiaty. W tej chwili nie były mi potrzebne. Rzuciłem je na trawę i ruszyłem w stronę domu. Myślałem nad tym czy jeszcze kiedykolwiek będzie taka odpowiednia chwila na zaproszenie Diany na kolacje. Straciłem nadzieję. Chyba straciłem tą ostatnią szansę. Gdybym wcześniej przyszedł- pomyślałem. Ale postanowiłem się nie łudzić. Przyjdę później.


Gilbert
-Diano, a co ty tu robisz?-zapytała Ania.
-Emm... no.. ja ten.. Cześć!-powiedziała Diana i odbiegła.
-Aniu ja na prawdę przepraszam, za to co Ci zrobiłem te trzy lata temu. Naprawdę nie chciałem-powiedziałem skruszony.
Anna działała na mnie dziwnie. Coś mnie do niej przyciągało, a ja nie wiedziałem co. Chciałem ją, przytulić, dotknąć... pocałować. Dla niektórych może wydawać się to dziwne, że zakochałem się w dziewczynie którą kilka lat temu obrażałem, a na moje nie szczęście Ania jest bardzo pamiętliwą dziewczyną. 
-Gilbert.. nie mamy o czym rozmawiać. Zraniłeś moje uczucia-jej oczy zapełniły się łzami.
-Ależ, Aniu oczywiście, ze mamy o czym rozmawiać. Jest dużo tematów-powiedziałem.
-Gil.. może i jest, ale ja nie chcę z tobą rozmawiać. Teraz i już nigdy-powiedziała i próbowała odejść, lecz złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie. Staliśmy bardzo blisko siebie, a nasze oddechy współgrały ze sobą. 
-Gilb..-przerwałem jej
-Nic już nie mów-powiedziałem i połączyłem nasze usta w jedność.







Ania-Pedałcio

Diana-Tini
Ruby-Pedałcio
Josie- Tini
Fred- Tini
Gil- Pedałcio


//Vilu &~TiniVerdas~ 

3 komentarze:

  1. Ssssssssuuuuuuupppppppeeeeeeerrrr.Gil i Ania <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg !! Cudownee <3333 no i pocałunek na koniec <3333 yeye czekam na next .

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się!
    Świetny koniec ,taki... romantyczny! <333

    OdpowiedzUsuń