sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 3

Diana
Przez kilka następnych sekund stałyśmy naprzeciwko siebie w milczeniu. Trudno było wydusić z siebie nawet nutkę głosu. Po tym co usłyszałam, nie tylko dopadł mnie szok ale i zaskoczenie. Ania wydawała się nieobecna, jakby nie wiedziała, co tu naprawdę robi. Musiałam  przywrócić ją do rzeczywistości.
- Ania, wszystko w porządku?- zapytałam ze zmartwieniem. Jednak nie usłyszałam żadnej, nawet najkrótszej odpowiedzi. Tylko ścisnęła moją rękę i mocno przytuliła. Wzruszyłam się.
- Nie mogę, żyć ze świadomością, że uciekłam. Po pocałunku czułam się tak.. magicznie- wyszeptała- Czułam, jakbym od dawna tego pragnęła.. Właśnie tego pocałunku- westchnęła.
- Jeśli pragniesz być z Gilem, to idź do niego i z nim porozmawiaj, może być mu przykro po takim odrzuceniu. Lepiej biegnij i przeproś go teraz.
- Dziękuje, Diana. Zawsze mi pomagasz. Dzięki twoim radom jestem coraz bardziej silniejsza. Kocham Gila, i wiem, że on mnie też- przyjaciółka przyznała mi rację.
Ania, wybiegła pędem z domu, i otwierając furtkę wpadła na nieznaną jej i mi dziewczynę. Jeszcze nigdy jej nie wiedziałam.
- Mam złe przeczucia- powiedziałam bardzo cicho na głos, myśląc że ten głos był w głowie.
Ania przewróciła się na trawę, i pobrudziła sobie sukienkę.
-  Mogłabyś uważać- odezwała się arogancko do nieznajomej.
- Przepraszam. Nie chciałam. Ale dopiero się przeprowadziłam w te okolice, chciałabym kogoś poznać.
- E..mm.. To ja przepraszam. Za bardzo się uniosłam- westchnęła przyjaciółka- Jestem Ania.
Ruszyłam w ich kierunku.
- Ja jestem Diana.
- Ja April, i nie znam zbyt Avonlea. Mieszkałam w dużym mieście, i nie jestem przyzwyczajona do takich wiosek.
- Wejdź do środka, to mój dom- powiedziała Ania, i dała się rozgościć April po domu. Byłam trochę rozczarowana. Myślałam, że dzisiaj Ania wyjaśni wszystko z Gilem, ale chyba będzie musiała to odłożyć na później. Usiadłyśmy we trzy na łóżku i rozmawiałyśmy jakbyśmy znały się od zawsze.
- Wiesz April, fajnie nam się z tobą gada. Czemu przeprowadziłaś się do Avonlea?
- Moi rodzice mają problemy finansowe, i musiałam się tu przenieść. Nie miałam innego wyjścia. Ale teraz tą całą sytuację widzę z lepszej perspektywy. Czy przed moim pojawieniem się miałaś jakieś plany? Widziałam, że bardzo się spieszyłaś.
- Chodzi o chłopaka. Ma na imię Gilbert. On mnie dzisiaj pocałował, a ja uciekłam. Diana mi doradziła, ale i tak nie wiem czy to dobry pomysł- westchnęła.
Co ona wyprawia? Przecież my nawet nie znamy tej dziewczyny, jest dla nas obca, a ona już się zwierza.
- Ania, mogę cię na słówko?- zapytałam roztargniona. Nie chciałam tak zostawiać April samej w pokoju, ale nie miałam wyjścia. Wyszłyśmy za drzwi. - Co ty sobie wyobrażasz?- naskoczyłam na nią- Ona jest obcą nam dziewczyną, a ty się jej zwierzasz. Coś mi się w niej nie podoba, i podejrzewam, że kłamie.
- Diana, opanuj się. To zwykła dziewczyna, która na pewno też miała takie problemy z chłopakami.
- Jak chcesz. Ale nie mów, że cie nie ostrzegałam. Ona wydaję mi się podejrzana. Nie ufam jej. Cześć.- zeszłam na parter i wyszłam. Niech sobie z nią rozmawia, ale mam wątpliwości co do April, a Ania się jej zwierza jakby znała ją od lat. Na początku takie wrażenie sprawiła, jakbyśmy rozmawiały wieczność, ale w pewnym momencie coś we mnie pękło. Coś jest nie tak z tą dziewczyną i ja się dowiem co.


Ania
Nie wiem co Diana sobie myśli. April jest dziewczyną jak wszystkie inne i nie ma w niej nic dziwnego więc nie rozumiem o co jej chodzi. Ale cóż jej nie zrozumiem. Ale może ma racje. Sama już nie wiem. Nie dość, że straciłam Gilberta to jeszcze Dianę. Na szczęście mam jeszcze April. Wydaje się miłą dziewczyną i rzeczywiście jest. Tylko Diana wszystko wyolbrzymia. Może powinnam iść do Gilberta? Ale przecież sama nie pójdę, a Diana się obraziła się wiec poproszę April. Ale nie wiem czy to dobry po pomysł. Nigdy nie jestem pewna, pewna tego co robię i swoich uczuć, ale tak już zostanie i nic na to nie poradzę. Czy ja zawsze muszę wszystko komplikować? Sama już nie wiem co czuje. Może tylko mi się wydaje, że kocham Gilberta.. Nie wiem. Ale wiem jedno. Muszę z nim porozmawiać. Zrobię to, ale nie dziś... Dzień, dwa, dziesięć. Pójdę kiedy będę miała dość odwagi, aby do niego normalnie podejść. Kiedy byłam dzieckiem uważałam, że nigdy nikt mnie nie pokocha, a teraz... Teraz kiedy to się stało... Wszystko się skomplikowało. czemu życie musi być takie trudne? Czemu ludzie muszą dorastać, zmieniać się, zakochiwać... Nigdy tego nie pojmę. Nie pojmę życia, nie pojmę ludzi, nie pojmę Diany i nie pojmę siebie. Chciała bym, żeby świat się zatrzymał. Zacząć wszystko od początku. Może gdybym nie przybyła na Zielone Wzgórze do Maryli i Mateusza tylko chłopiec którego chcieli na początku wszystko było by inaczej.. Nie miała bym tyle problemów. Ale również nie poznałam bym Diany, nie miała bym tylu wspaniałych wspomnień. Ale z drugiej strony nie poznała bym Gilberta. Chłopaka który nie tylko opanował mój umysł, ale też serce. Było by lepiej, gdyby oni nie poznali mnie, a ja ich. Nie przyjechała bym ty, a oni wiedli by spokoje życie.. beze mnie. Mimo to było by lepiej dla wszystkich. Wstałam z podłogi na której aktualnie siedziałam i poszłam do salonu gdzie zostawiłam April kiedy razem z Dianą wyszłyśmy z pokoju porozmawiać. Przeprosiłam ją i powiedziałam, że chcę zostać sama. Kiedy poszła pobiegłam do swojego pokoju napisać list. Pobiegłam na stacje kolejową zakończyć moje życie. Wbiegłam na tory, światło z pociągu mnie oślepiło, kiedy już miało mnie trafić... Poczułam pchnięcie, a przy nim uczucie które czułam tylko wtedy gdy Gil mnie dotykał. Czułam się dokładnie jak przy Gilbercie. I mrowienie na całym ciele które mnie przeszło po tym dotknięciu. Teraz wiem, że po raz drugi się zakochałam...


Josie
Maszerowałam sobie, omijając duże biało-czerwone, zadbane domy. Uśmiechnęłam się w duchu, ale wiedziałam, że u mnie nigdy nie będzie tak wspaniale. Nigdy mi się nie układało, z rodzicami. Byłam jedynaczką, od zawsze i tak pozostanie. Czuję się samotna w wielu sytuacjach, nie ma nikogo kto mógłby mnie obronić- jeszcze kiedyś była to Ruby, a teraz jestem całkiem sama. Dokładnie jak palec. Na razie nie mam ochoty z nikim się spotykać. W moich oczach był tylko ból i przerażenie przed dalszą samotnością. Dlaczego tak właśnie musi być? Życie nie jest łatwe. "Co cię nie zabije, to cie wzmocni". W głowie latał mi tylko ten cytat. Może dzięki temu staje się silniejsza, i jestem lepszym człowiekiem? Nadal krążą wątpliwości. Między Anią a Gilem, powstaje nowa więź która będzie zawsze istniała. Miłość która nigdy nie zniknie. Kiedyś myślałam "Ona, nie ma ze mną żadnych szans". Byłam tylko wrogo do niej nastawiona. Może dlatego, że Gil się do niej łasił?
Zazdrość. To moja najgorsza wada. Ale zazdrość również opiera się na miłości- jeśli kogoś kochasz, zależy ci na nim. A może tylko ja tak myślę? Może to tylko złudzenie, które z Nienacka naskoczyło na mnie. Nie wierzę, że pomyślałam o opcji związku z Gilem. Szłam w stronę strumyka, aby wylać tam moje smutki i łzy. Ale nie czułam się tam zbyt dobrze. Nienawidzę siebie, nienawidzę innych - moich  rodziców, i Gila- przede wszystkim jego. Przyjaźniliśmy się, a nawet łączyło nas większe uczucie, ale ta "idiotka" Ania mi wszystko zniszczyła.
- Nie chce już żyć- wyszeptałam do siebie. Może to jest racjonalne rozwiązanie? Może jednak serce zaprowadziło mnie do strumyka, żebym popełniła samobójstwo bez bólu? Może gdy niespodziewanie zniknę, życie innych zmieni się? Będą szczęśliwi, że nie ma już zagrożenia. A zwłaszcza ze strony rodziców, i Ani wraz z Gilem. Rodzice straciliby problem, który ustał na ich głowie, a Gil i Ania uważaliby ze teraz nie będę im "przeszkadzać". Dobrze. Jeśli tak musi być. Muszę tak zakończyć swoje życie. To jedyna ścieżka. Nie ma już tu dla mnie miejsca. Weszłam na wysoki płotek i stanęłam, to było ponad 40 metrów nad strumykiem. Przestraszyłam się. "Znikną problemy jak znikniesz ty"- krążyło w mojej głowie. Skoczyłam. Usłyszałam tylko wielki chlust wody, i wpadłam do wody.
- Nic ci nie jest?- zapytał nieznajoma mi osoba. Klęczała przede mną. I próbowała budzić. Zobaczyłam twarz chłopaka. Gdy obraz przede mną nie był zamazany wstałam zdenerwowana. Przecież rzuciłam się w strumyk. Gdzie ja w ogóle jestem? Co ja tu robię? To niemożliwe.
- Przepraszam Cię, ale wiesz moze gdzie jestem?
- Widziałem jak się topisz i musiałem interweniować- powiedział nieznajomy- Jestem Jack.
- Uratowałeś mnie.
- Na to wygląda- nachylił się nade mną i podarował pocałunek.

Gilbert
Od właśnie tego momentu mam zamiar unikać panny Shirley. Na pewno wydawało mi się, że ją kocham. W stu procentach. Nawet jeśli to, to jest tylko zauroczenie. Nigdy nie był bym w stanie pokochać jej. Uważa się za nie wiadomo kogo. Ile człowiek może wspominać jedną głupia rzecz? Trzeba być naprawdę głupim jak panna Blyt.. Shirley. Tak, tak Shirley. Nie Blythe tylko Shirley.
-Ogarnij się Gil!-krzyknąłem sam do siebie.
-Czyli to ty jesteś Gilbert-odwróciłem się.-Słyszałam o tobie. Jestem April i dziś się tu wprowadziłam-nieznajoma wyciągnęła dłoń ku mnie, którą uścisnąłem.
Była to szatynką o brązowych oczach. Wysoka, szczupła o miłym uśmiech i oczach. Wyglądała cudownie, a kiedy dotknęła mojej dłoni poczułem dziwny prąd przechodzący moje ciało. Ubrana była w jasno-różowy płaszcz, białe rurki, jasno-brązowe kozaki, a jej uszy zdobiły białe nauszniki. Wyglądała... Przepięknie, a kiedy stała jeszcze w świetle zachodzącego słońca wyglądała jeszcze piękniej. Teraz wiem, że Ania była tak naprawdę zauroczeniem, a April na pewno nie jest zwykłym zauroczeniem.
-Jak już wiesz jestem Gilbert. Może.. Przejdziemy się?-zapytałem dziewczyny.
-Ależ oczywiście-odpowiedziała uroczo się uśmiechając. -Uwielbiam spacery, jak byłam mała zawsze chodziłam z rodzicami do ogrodu. Potem zaczęli pracować i nie mieli już dla mnie czasu-westchnęła. -Ale jestem pozytywnej myśli-zaśmiała się.
Szliśmy razem "Dróżką Zakochanych". Świetnie rozmawia mi się z April. Jest naprawdę świetną dziewczyną, a nie jak Ania która nie może się nigdy zdecydować. Choć przyznam Ania też jest świetna. Ale jeżeli miał bym wybierać, wybrałbym April. Dlaczego? Są trzy powody:
1. Panna Shirley mnie nie kocha
2. April jest zdecydowana
3.Ania się do mnie nie odzywa.
Proste? Proste. Ril jest świetną dziewczyna i bardzo wesołą dziewczyną. Kiedy przechodziliśmy obok stacji nie zwróciłem nawet uwagi na Anię i jakiegoś chłopaka. Ale teraz przynajmniej wiem dlaczego nie chce ze mną być. Ale obiecałem sobie nie zwracać na nią uwagi. Skoro jest z.. Nim szczęśliwa to niech sobie będzie. April chyba zauważyła moje rozkojarzenie, ponieważ złączyła nasze usta...        
Dominic
Patrząc na oczy dziewczyny od razu widziałem w niej coś wyjątkowego. Coś mnie do niej ciągnęło. Była szczupła, i nie była przeciętna. Wręcz przeciwnie. Czułem, że ona jest wrażliwą i przyjacielską istotą. Nie mam wątpliwości co do tych przemyśleń.
- Dziękuje. Sprawiłeś, że wrócił mi rozum. Mam na imię Ania.- uśmiechnęła się do mnie ciepło.
Taką wyobrażałem sobie moją sympatię. Z ciepłym i wrażliwym sercem.
- Nie ma za co. Nie wybaczył bym sobie gdyby zmarła taka piękna dziewczyna na moich oczach.
- Eh.. dziękuje za ten przeuroczy komplement- odparła- Chyba się zakochałam- szepnęłam tak cicho, że nie dosłyszałem.
- Co powiedziałaś?
- A nic. Często mam głowę w chmurach. Już taka jestem. I moi przyjaciele akceptują moje wady.
- Ja tylko widzę zalety. I w tobie jest ich wiele- napotkałem jej oczy i przybliżyłem się do niej.
- To nie jest odpowiednia chwila- odepchnęła mnie, i usiadła na ławce w pobliżu.
Usiadłem obok niej.
- Czuję, że to przeznaczenie. Jak patrzysz mi w oczy, widzę w tobie dobrą i szczerą osobę w której się zakochałem. Może to dziwne, że tak szybko ale moje uczucia nigdy się nie mylą.
- Dominic, bym chciała aby wszystko było stokroć łatwiejsze. Ale nie zmienię się. Znam cię tylko chwilę. I dlatego wszyscy cenią moją szczerość. Nie mogę cię okłamywać, i nie okłamię.
Zamilkła. Zdziwiłem się. Nie wiedziałem na co oczekiwać. Co ona powie?
- Coś do ciebie czuję..- przytuliła mnie czule.
Wzruszenie wzięło górę.
- Twoje oczy są jak morze namiętności, a usta które czekają na pocałunek. Zakochałem się. Nie w wstydliwej dziewczynie, tylko w tej szczerej i pięknej.
Czułem się jak w magicznej bajce. Jak w śnie. Wszystko było takie rzeczywiste. Coś się zmieniło w moim życiu. Ta dziewczyna obudziła we mnie radość. Byłem pełny radości i chciałem ją pocałować.
- Za magiczną chwilę- zamknęła oczy. Wiedziałem co robić. Pocałować ją, a wtedy się obudzę.
Zbliżałem się. Dotknąłem jej delikatnych warg, swoimi ustami. Dokładnie, jak we śnie. Była ciepła, tak jak do mnie mówiła. Zmieniłem się na lepsze. Złapałem ją za rękę i po tym wspaniałym i cudownym pocałunku przytuliła mnie. A ja myślałem że to sen. Dobrze było wyprowadzić mnie z błędu. To była rzeczywistość. Prawie nie wierzyłem. Ale to była prawda. Oderwała się ode mnie, wstaliśmy i trzymaliśmy się za ręce. "Dopóki śmierć nas nie rozłączy".


Tak. Doszły nowe postacie u i w bohaterach. Trochę namieszają pomiędzy Anią, a Gilem. Co wyniknie ze znajomości Ani i Dominica, czy też Gilberta i April. Zobaczycie.

Dominic-Tini
April-Pedałcio
//Vilu&~TiniVerdas~





3 komentarze:

  1. Super Dominic. Coś się w nim mi podoba!! :D A April nie. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahhahahah April się ni podoba, ale Dominic już tak :D
      //Vilu

      Usuń
  2. Pedalcio napisałaś na moim i kuzynki blogu ze mamy cie informowac o rozdzialach to zapraszam są 3 nowe leonivilunazawsze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń