poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 5

Ruby
Po moich przemyśleniach wstałam z kanapy i poszłam się przejść. Wszędzie biało. Zima. Najgorsza pora roku. Biało, zimno i trzeba chodzić w kurtkach. Nienawidzę tej pory. Wolę lato. Ciepło, słonecznie, kolorowo. O i jeszcze wiosnę. Tak. Lato i wiosna to moje ulubione pory roku. Ale zima... Raczej nie. Nienawidzę tej pory i tak pozostanie. Kiedy tak szłam spotkałam Josie.
-Josie!-krzyknęłam.
- Co się stało?- zapytała zapatrzona we mnie.
-Nic pewnie będziesz chciała pogadać-powiedziałam.
- Nie potrzebne mi nasze rozmowy. Nie jesteś mi potrzebna. Jesteś przeszłością.- westchnęła.
-Ale.. Josie. Co się stało?-zapytałam.
- Nie mam zamiaru się tobie zwierzać. Nie pomogłaś mi, więc nie chcę już twojej pomocy- odpyskowała, zarzuciła włosy i wzruszyła ramionami.
-Jak chcesz, ale wiedz, że Ci już nie pomogę-powiedziałam i ruszyłam w stronę domu Ani.
- Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką, ale widocznie się myliłam.- krzyknęła- Ciekawe co byś powiedziała gdybyś się dowiedziała o moim samobójstwie- powiedziała, tym razem ciszej.
-Sama powiedziałaś. Nie jestem Ci potrzebna!-krzyknęłam.
- No bo nie jesteś. Ale kiedyś byłaś moją przyjaciółką, i mnie zawiodłaś- westchnęła.
-Cześć !-krzyknęłam i pobiegłam pod dom Anii.
Kiedy byłam już pod domem Anii zapukałam. Wiedziałam, że one mi nie wybaczą, ale muszę spróbować.

Dominic
"Nie wiem czy robię dobrze, Nie wiem czy robię źle, ale wiem, że to ta na którą czekałem". Ania. Wzdycham jak słyszę jej imię. Zawsze dziewczyny mnie wystawiały, a teraz z Anią łączy mnie coś więcej. Jakieś głębsze uczucie. To tak jak zakochanie od pierwszego wejrzenia. Wszystko jest dobrze, ale spotkasz tą dziewczynę- która jest ci przeznaczona. Chcę napotkać wzrok Ani, dlatego chyba wybiorę się do niej na pogawędkę. Ubrałem obojętne mi trampki, i ruszyłem w kierunku domu Ani. Z oddali zauważyłem ją z jakimś chłopakiem. Nic mi przecież nie wspominała. Zrobię jej awanturę, jeśli mnie zdradza, nasz związek bardzo szybko się skończy. 
- Ania! Wytłumaczysz mi co ty tu robisz z tym chłopakiem?- zapytałem zezłoszczony.
-Dominic o co ci chodzi?-zapytała.
- O to, że nie chcę, żebyś się spotykała z kimś innym , bo to dziwnie brzmi- wtargnąłem przed Anię- Zostaw ją w spokoju! Rozumiesz?- zagroziłem chłopakowi.
- Nie jesteś dla mnie żadnym zagrożeniem. Aniu, jeśli naprawdę mnie kochasz, idź ze mną. Zostaw tego idiotę.
-Ja.. Ja-zacięła się.
- No kogo wolisz?- zapytał nieznajomy mi chłopak.
- Jeszcze wczoraj mówiłaś mi że mnie kochasz!- przypomniałem- Chcesz mnie zostawić dla niego?
Widziałem niezdecydowanie w oczach Ani. Czyżby znała tego chłopaka?
-Zaczekajcie-powiedziała i poszła na górę.
- Skąd znasz Anię?- zapytałem zdenerwowany.
- Od dawna, a nie od wczoraj, jak ty- zaśmiał się szarmancko.
- Ale to była miłość od pierwszego wejrzenia, zakochałem się.
- Miłość od pierwszego wejrzenia? Racja, też wierzę, ale po jednym dniu?
- Kocham Anię. Czuję to.
- Uważam, że tak uważając jesteś idiotą. Ania po jednym dniu nie pokochałaby kogoś takiego jak ty.
- A skąd wiesz? Nie wydaję mi się, żebyś ją znał na wylot
- Jeszcze nie wiesz o nas wszystkiego. Prawie nic nie wiesz.

W pokoju Anii:

-Diano co mam zrobić-dramatyzowała szarooka.
- Postąp słusznie. Serce powinno cię pokierować. Aniu, kogo naprawdę kochasz? Gilberta, w którym jesteś zakochana od zawsze, czy Dominica którego znasz od wczoraj?
-Gilberta...
- Widzisz. Dominica nawet nie znasz. Nie znasz jego przeszłości. Idź tam i powiedz co czujesz do nich. Gilbert na pewno się ucieszy- uśmiechnęła się przyjaciółka szarookiej.

Tam z Gilbertem i Dominic'em: 

-Dominic przepraszam, ale..-rudowłosa piękność zakończyła podchodząc do mojego rywala.

- Czyli że wybierasz mnie?- zapytał chłopak, widząc że Ania do niego podchodzi.
- Nie wierzę, że byłabyś zdolna do tego aby mnie zostawić..- zareagowałem.
-Tak Gil Ciebie. Dominic przepraszam naprawdę Cię przepraszam.
- Tylko kłamałaś i oszukiwałaś! Jesteś bez serca- złapałem ją za rękę i pociągnąłem w moją stronę.
-Dominic puść mnie!-krzyknęła dziewczyna.
Pociągnąłem ją jeszcze mocniej, a mój rywal przewrócił się chcąc siłować się ze mną. Ona również upadła, a ja skorzystałem z okazji.
- Wiesz, że bardzo cie kocham? I nie zmienię zdania
-Dominic, ale ja kocham Gilberta!
- Już nigdy go nie zobaczysz..
I uderzyłem ją lekko w głowę. Zemdlała.

Godzinę później

-Gdzi.. Gdzie ja jestem-zapytała Ania.
- Nie ważne gdzie. Ważne że szczęśliwa- rzekł dochodzący z oddali głos.
-Kim ty jesteś?
- Nie pamiętasz mnie? Dominic jestem. Może zaczniemy naszą miłość od początku?- zapytałem ją i gładziłem jej policzek.
-Nie dziękuję jestem zajęta Dominicu-powiedziała.
- Nie jesteś. Teraz jesteś wyłącznie przywiązana- chyba dopiero wtedy uświadomiła sobie, że jest przywiązana do łóżka.
-Mógł byś mnie wypuścić?-zapytała.
- Nie wiem czy się zorientowałaś, ale zostałaś porwana. Przeze mnie. I cieszę się z tego obrotu sprawy.
-Wiesz, ze jesteś nienormalny.
- Nie ja tylko ty, słonko. Powinnaś wiedzieć, że to wszystko było zaplanowane.. Nasze spotkanie, i zakochanie od pierwszego wejrzenia, w tym porwanie. Domyślasz się z kim mógłbym współpracować? Jesteś naiwna tak jak Gilbert. Zakochujesz się błyskawicznie, i łatwo cie omotać.
-Nie obrażaj Gila ! O jakie zaplanowanie Ci chodzi?



Rozdział dedykujemy Justynce :* (Nie, nie mi)
Hahah takiego obrotu się nie spodziewaliście :D
Wszystko wyjaśni się w kolejnym
Tak Justyna wyżyj się w komencie (Nie, nie mówię o sobie w 3 os)

//Vilu & ~TiniVerdas~ 














2 komentarze:

  1. Wiesz co. Jak moglas. Polubilam Dominica. Spokuj. Wdech i wydech. Ania porwana. Takiego obrotu spraw sie nie spodziewalam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nje moja wina :<
      Też go lubię, ale.. :D
      TAK MA BYĆ XDD

      Usuń